środa, 31 lipca 2013

Next Step CZ. 1

-Możesz iść wolniej? - spytałam swoją przyjaciółkę. Szłyśmy jedną z ulic Los Angeles na moją sesję zdjęciową.
-Nie. Chcesz znowu się późnić? -spytała nie zwalniając kroku.
-Jak im zależy to poczekają te pięć minut.
-Chyba masz rację... -nareszcie zwolniła kroku.
-Widzisz jaka piękna pogoda? -spojrzałam w stronę słońca. -Przy takiej pogodzie można... -nie dokończyłam, bo zderzyłam się z jakimś chłopakiem. Przez niego prawię się przewróciłam, ale złapał mnie tuż nad ziemią i pomógł ustać na nogach. -Możesz uważać jak chodzisz?! -spojrzałam na jego twarz i zamurowało mnie. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-Przepraszam cię, ale... no... nie chciałem. -wydukał.
-Przeprosiny przyjęte... -powiedziałam wymuszając uśmiech. -Sorry muszę iść. Śpieszę się. -szybko z tam tond uciekłam.
Sesja nie szła mi najlepiej. Cały czas myślałam o nim.
W domu usiadłam na łóżko i wyciągnęłam stare fotografię. Byłam tam ja i on. Nigdy nie mogłam zapomnieć jego czarującego uśmiechu i pięknych tęczówek. Zamknęłam oczy i wróciłam wspomnieniami do tamtych wakacji.

* Osiem lat wcześniej *

-Jezu... pamiętam jak byłaś taka mała. -powiedziała ciocia przy przywitaniu.
-A widzisz. Teraz jestem duża. -uśmiechnęłam się. Z domu wybiegła moja starsza o dwa lata kuzynka, Kate.
-Siemasz Nicola! -prawie mnie przewróciła kiedy przyszła mnie wyściskać.
-Hej... brakuje... powietrza... -wydukałam.
-Przepraszam cię. Chodź zaprowadzę cię do pokoju gdzie będziesz spać. -złapała mnie za rękę i pociągnęła do domu i na górę po schodach.
-Tu jest twój pokój. Na przeciwko jest mój pokój. Obok twojego jest pokój Josha, a moich rodziców koło mojego. -czułam się jak w jakimś muzeum kiedy zaczęłam mnie oprowadzać. - Masz własną łazienkę. Jakbyś miała jakieś pytania to nie bój się mnie pytać? OK?  - spojrzała się na mnie.
-Okej. -uśmiechnęłam się do niej. -Coś ciekawego będziemy dzisiaj robiły?
-Chciałam ci na początek pokazać okolicę... Oczywiście jak chcesz
-Zgoda, ale najpierw się odświeżę i chciałabym coś zjeść...
-Okej to ja ci coś przygotuje. -i wybiegła.
Po dziesięciu minutach byłam na dole. Zapachy wydobywające się z kuchni czułam już na schodach.
-Co tak pięknie pachnie? -spytałam chodząc do kuchni.
-Naleśniki. -odparła.
-Ty coś mnie wkręcasz. Przecież tak naleśniki nie pachną.
-To jest Texas, a nie Polska.
-Niech ci będzie.

Zjadłyśmy wspólnie posiłek i wyszłyśmy na zewnątrz. Przez cały czas ględziła i ględziła. Tu mieszkają ci, tam ci, a ci mają fajnego psa, a tamtym zginął chomik. Wytrzymać nie można było z nią!
-Kate! Mówiłaś mi, że będziesz zajęta, a się włóczysz po okolicy. -do kuzynki podszedł jakiś chłopak i pocałował ją w usta.
-Oprowadzam moją kuzynkę. Przyjechała do mnie na wakacje. O! Poznaj to jest Nicole. -powiedziała do chłopaka po czy zwróciła się do mnie. -Nicole poznaj Phil'a. To mój chłopak. -uścisnęliśmy sobie dłonie.
-Miło mi ciebie poznać. -powiedziałam.
-Kate. Pamiętaj by stawić się dzisiaj na turnieju.
-Ajć... Zapomniałam, ale kuzynki nie zostawię.
-No to niech także przyjdzie. -zwrócił się teraz do mnie. -Jeśli chcesz mogę ci znaleźć partnera to gry.
-A w co mam grać? -spytałam.
-Siatkówka plażowa. Po dwie osoby w drużynie. Ale i tak nie pokonasz mnie i twojej kuzynki.
-A zakład, że pokonam was?
-Zakład.
Ustaliliśmy karę dla przegranego.

O 17 z Kate byłyśmy na miejscu. Było bardzo dużo nastolatków.
-Uszykowana na przegranie zakładu? -od razu dopadł mnie chłopak kuzynki.
-Przyniosłam jaja. -powiedziałam śmiejąc się.
-No to mi je pożyczysz. -odwrócił się na chwilę. -Logan! Chodź na chwilę.- podszedł do nas nie za wysoki szatyn. Miał prześliczny uśmiech i piękne, brązowe, czarujące oczy. Phil poznał nas ze sobą i już po 15 minutach graliśmy w siatkę. Dziwne uczucie grać przeciwko kuzynce, ale chciałam wygrać.

-15:14 dla Nicoli i Logana.- powiedział nasz małoletni sędzia. Zagrywałam ja. Jedna piłka i wygram razem z Loganem. Podrzuciłam piłkę i uderzyłam w nią z całej siły ręką. Modliłam się aby trafiła w boisko. Leciała i leciała i... spadła na linię!
-Najlepsza drużyna z okolicy została pokonana!
Byłam bardzo, bardzo, bardzo szczęśliwa razem z chłopakiem. Zobaczyłam, że Phil chce odejść niezauważony.
-Phil! A nasz zakład? - wszyscy odwrócili się w jego stronę. -Stawaj pod tym drzewem.
Wykonał moje polecenie. -Nie lubię cię!
-A ja cię ubóstwiam, wiesz? -uśmiechnęłam się do niego i zaczęłam obrzucać go jajami. Wszyscy kręcili filmiki i robili zdjęcia.

O 21 większość osób już poszła, a ci co zostali (około 20 osób) zostali i zrobiliśmy razem ognisko. Śmialiśmy się i opowiadaliśmy różne historyjki.

-

Każdy wasz komentarz motywuje do dalszego wymyślania i pisania <3
By Karolina

3 komentarze:

  1. Hej :) Mniemam, że wpadła na Logana, a ten borok nawet jej nie poznał. Oj, tak mu jeszcze raz tą piłką przez tą jego piękną główkę ;) No i muszę przyznać, że zakład niczego sobie, po całej akcji została... jajecznica :) Ciekawe jak się potoczy dalej akcja. Pisz szybciutko i informuj mnie. Dziękuję za Twoje słowa u mnie. I co najważniejsze... Fasolka pozdrawia :) Ciri Ps. co do zakuwania podziękuję po zaliczeniu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://big-time-rush-ciri.blog.onet.pl zapraszam i czekam na kolejny Twój rozdział :) Pozdrawiam, Ciri :)

      Usuń
    2. Nominowałam Cię do Liebster Award, szczegóły u mnie, Ciri :)

      Usuń